Oswajanie chmur
Jarosław Kapłon
Meteopata
ciśnienie spada dzień przez to robi się nieskończenie długi i szary
duże krople wody uderzając o ziemię ulegają rozkładowi
PKP skutkiem tego odwołało kilka pociągów
rezygnując z podróży ogrzewam się w bufecie dworcowa
setka wódki krąży po żyłach obiega niczym informacja od ciebie
że nie zdążysz dlatego miłość musi zaczekać
nie patrzę na zegarek obserwuję autobus który wolno objeżdża rondo
czuję się irracjonalnie wśród tych nisko zawieszonych chmur
przesuwających się nad dachami jakby miały opaść
przysłonić całe to ospałe miasto
Godziny
po drodze kupię kilka płyt jakąś wódkę
jeszcze raz zatrąbię na ptaki
będę przyglądał się z bliska tłumowi
przechodzącemu przez jezdnię
to wszystko by zagłuszyć ból
nacisnę gaz nogi zadrżą ze strachu
myśli wymażą dzieciństwo
dosięgnie mnie cień domu
zimnego kubka herbaty
przypomnę sobie jak siedziałem
ubrany w marynarkę taty
powtarzałem przecież kurwa
tak się staraliśmy tak się staraliśmy
W historycznej sprawie
najpóźniej jutro śnieg wycofa się na pozycję obrońcy
teraz uderza jasnym światłem rozmywa w oczach
ostatnie godziny ciemności gdzie nadzy szturmujemy sen
pod mięsistymi kołdrami wiatr rozbudza dzikie tumany szaleństwa
hordy uniesionych nóg po drugiej stronie ulicy szpital
na kształt punktu pierwszej pomocy
pomiędzy tym wszystkim formuje się obraz
pełen zamarzniętych ławek zasypanych samochodów
miękko lądujących ptaków a my wyprostowani
apelujemy o minutę ciszy za tych
co musieli wstać wcześniej
Przejście dla pieszych
oni po drugiej stronie jak armia gotowa do bitwy
i ja niczym cień nierównej konfrontacji
pokoju nie będzie wojny nie będzie jedynie barykady
z samochodów poukładane w poprzek ulicy
głośno bije serce na powrót napełnia się wspomnieniami
zdanie matki nie wiadomo skąd napomina
spójrz w lewo w prawo jeszcze raz w lewo
pamięć przywodzi dziecięce wyliczanki
gry na asfaltowej jezdni wystarczy cisnąć kamyk
a nawał ruszy niezauważenie minie pasy
krawężnik i zniknie jak gdyby nigdy nic
Lotnisko
kilka zapewnień przez megafon i herbata z automatu
robi się o wiele smaczniejsza bardziej wyrazista
tkwimy tu już tyle godzin jakbyśmy nie wiedzieli dokąd iść
powracając jedynie myślami do miejsc
po których utracie człowiek zostaje bezdomnym
z biletami w dłoniach czekamy na głos z samej góry
na życie a ono za wielkimi szybami przemija
w głowie rodzi się coraz więcej pytań coraz więcej obaw
bo przecież moglibyśmy tu pozostać patrząc jak inni
odlatują ku światłu a my tkwimy w dużej klimatyzowanej sali
niczym umarli oczekujący na bezwarunkową propozycję
ostatecznie odgrywając te same scenki co żywi
z tym że w niezrozumiałym języku
Rozstanie
to nie boli tak bardzo nie dolega omijam park zakochanych
bulwar nad rzeką kino przy rondzie chodzę głównymi ulicami
wdycham więcej zanieczyszczonego powietrza
zapuściłem brodę kupiłem trampki przestałem czytać
ckliwe wiersze pracuję w sklepie popołudniami wymyślam
mściwe piosenki słucham niemieckiej muzyki z lat osiemdziesiątych
podpatruję przez judasza sąsiadki nocą przychodzi do mnie
studentka z pierwszego piętra kładzie się do łóżka
mówi trzeba mieć więcej optymizmu
Jarosław Kapłon
- ur. 1972r we Wrocławiu. Poeta. Autor czterech tomów wierszy:
"Sprawy przyziemne"- 2012,"Grawitacja"- 2013, "Projekcja"- 2013, „Oswajanie chmur”- 2016.
Współautor tomiku wydanego wraz z Marzeną Bruś "W miłości chodzi o wszystko"- 2015.
Jego wiersze ukazały się w almanachach pokonkursowych jak i w antologii
"Poeci Polscy 2016" (Pisarze.pl). Laureat Ogólnopolskich Konkursów
Literackich m.in. XVI Ogólnopolskiego i Polonijnego Konkursu Literackiego im. Leopolda Staffa.
Jego wiersze publikowane były w czasopismach takich jak; PKP Zin, Migotania, Szafie, Nestorze,
Ricie Baum, Interze, Wakacie, Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym, Wyspie, Salonie Literackim,
e-Tygodniku Pisarze.pl, Internetowym Magazynie Kulturalno-Literackim Szuflada.net,
Kurierze Zamojskim, jak również na portalach internetowych.
Obecnie mieszka i pracuje w Zamościu.
Zdjęcia na tej stronie są autorstwa Sylwii Kapłon .