Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYWIADY-MAGA-ZYNY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYWIADY-MAGA-ZYNY. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 kwietnia 2013

sciana wschodnia






Witam Was,na start zapytam,jak i od kiedy zaczęła się Wasza przygoda z zinoróbstwem.

Ł: W tym roku stuka „Ścianie” 10 lat istnienia. Jak się zaczęło? Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wychodził zine u mnie w mieście, stąd też to był jakiś napęd, żeby pokazać innym, że można coś stworzyć samemu. Zrobiłem razem ze znajomymi kilka koncertów na którym grały m.in. kapele z Chełma czy Krasnegostawu, z Płocka np. ALIENACJA czy TROCKI, Lublina i to wtedy dawało natchnienie do prowadzenia stronki internetowej a później ona ewoluowała w zina papierowego, nie to co u Ciebie - odwrotnie, śmiech

Jarek: Moja przygoda z zinorobstwem zaczęła się w latach 90tych gdzie wydałem nieporadnego zina „Świat Przemocy” w nakładzie kilkunastu sztuk. Taka jazda komiksowo kolażowa. Potem pisałem rysowałem do „Arlezine”, „Liberation” a od dłuższego czasu do „Ściana Wschodnia”

Czy tylko skupiasz się na tym co dzieje się na wschodniej stronie Poland...

Łukasz: Nie, nie tylko ale staram się zawsze publikować teksty czy wywiady z kapelami, które są ze wschodniej Polski. Skład redakcyjny „Ściany” poszerza się z numeru na numer, stąd wynika różnorodność w pisaniu. Obecnie siedzę za granicą i nie jestem też w stanie obserwować na bieżąco to co się dzieje na wschodzie.


Kto najbardziej Wam w tym pomaga... 

Ł: Do dzisiejszego dnia współpracuje z kolegami z jednej klasy z liceum ogólnokształcącego i namówiłem ich do pisania tekstów. Później na studiach na Podkarpaciu poznałem Pawła M i od drugiego numeru publikuję przepisy wegetariańskie. Następnie pojawił się Kwiecio, pisze do zine od czasu do czasu. Był również Krzysiek Supranionek obecnie nie wiem co się z chłopakiem dzieje. Na kolejnych studiach w Warszawie poznałem siostry z zina „Nansze”, których również publikuje texty czy rysunki. Komiksy są również od Arka z zespołu DZIECI Z BECZEK. Od numeru siódmego pojawił się Jarek i towarzyszy do dziś i właśnie razem tworzymy tego zine zatwardziało nie patrząc na innych.
Tak naprawdę to w każdym numerze pojawiają się i znikają osoby, których teraz nie będę wymieniał... Okładki również są rysowane przez różne osoby...

J: JA zajmuje się w ŚW warstwą publicystyczno-społeczną. Zajmuję się nią sam społecznie i pomagają mi Ci, którzy na pytania odpowiadają poświęcając swój czas. Ich naprawdę jest niewielu. Nie chce utyskiwać ale old                                                                                 punk rockowcy mają wszystko w dupie.


...a i ja gderać nie chcę ale niekiedy żeby zdobyć jakiś materiał trzeba wchodzić drzwiami ale to zazwyczaj nie skutkuje i trzeba się oknem wgramolić...he he...co w zinoróbstwie najwięcej sprawia wam problemów ...

Ł: „Ściana” nie ma żadnych standardów odnośnie składania zine i chyba dlatego zawsze jak puszczam do druku pismo to wtedy muszę coś poprawić czy to zmniejszyć ciężar całego pliku i czy jakieś spady, śmiech
Największy problem jest chyba z okładką...
Jeśli ludzie nie chcą pisać do zine to trudno ich strata i sprawa...

J: Właściwie odpowiedziałem już na to pytanie w poprzednim...jeśli wysyłam do kogoś pytania a temat mu nie pasuje niech napisze.Niech merytorycznie uzasadni ze nie chce od powiedzieć a nie milczy.Milczenie to olewactwo i bufonada.

                                                   

Z naszych polskich zinów które najbardziej Waszym zdaniem są ciekawe... 

 Ł: Leży właśnie u mnie na biurku nowy twór z Wołowa o nazwie „About the good times” i  właśnie przejrzałem tylko ale już go mogę polecić. Ciekawe są ziny te które nie serwują tylko muzyki a łączą z nią teksty czy inne publikacje i to nie chodzi mi o kilkanaście stron recenzji. Ja w zinie nie boję się publikować wierszy, przepisów wegetariańskich, bo obecnie wszystko możesz ściągnąć z neta. Co papier to papier! Polecam np. „Remains”, „Liberation”, „Nansze” czy „Zachód Słońca”.

J: Od lat czytam „Pasażera”, ale to zin reklamujący zespoły ze swojej stajni więc zin staje się coraz bardziej nieciekawy. „Inny Świat” pismo z Empiku - też wolałbym gdyby pismo poszło w stronę „Mać Pariadki” czyli szerokiego frontu a nie tylko skupiało się na Anarchizmie, ale szanuje Krawata za upór i wysoki poziom pisma. „Chaos w Mojej Głowie” to zin papierowy o fajnym poziomie ale ograniczony na crusta. No nie wiem jest trochę zinów ale to nie lata 90te nie ma już poweru i pasji.



...czy wiadomo coś tobie o zinach robionych starymi metodami...czy jeszcze ktoś takie robi. 

Ł: Metodą klej+nożyczki składany jest „Remains” i „Zachód Słońca”. Ja „Ścianę” składałem tą metodą przy drugim numerze ale później brat skończył studia i zostawił komputer w domu, więc było łatwiej robić pismo na kompie.

J: Był „Zachód Słońca” taki wyklejany „The Naturat”, ale czy dziś ktoś tak wydaje zina. Wiesz może miałem w łapkach jakiś periodyk, ale wypadło mi z głowy. To był zin podróżniczy autostop-punk. Ogólnie jednak                                                                                                                            wyklejanki odeszły do lamusa.


Jaki macie stosunek do tych zinów starej szkoły, czy mają racje bytu w chwili obecnej...

Ł: Ja myślę, że każdy papier który wychodzi z własnych rąk ma rację bytu. Czy te typowo muzyczne czy te ukazujące się w Empikach. Nikt przecież nie robi zina dla siebie, w to to nie uwierzę. Zine robiony starą punkowską metodą o wiele trudniej się składa, te mają większą moc niż te z kolorowymi i śliskimi okładkami. Niestety takich już jest mało. Wspieraj scenę, nie marudź i kupuj bibuły!

J: Ziny wogóle nie mają racji bytu jeśli ludzie ze sceny nie chcą się w nie angażować i wypowiadać się. Jeśli My z Łukaszem i innymi jakoś ciągniemy ŚW to jest to tylko heroizm i jakaś pasja. A myślę, że są też i krytykanci. Ja nie krytykuję twórców zinów chyba, że to jakiś gniot z przedrukami z neta, jeśli ktoś nawet robi coś nieporadnie to trzeba to wspierać.



Zazwyczaj krytyka płynie od tych ,którzy sami niewiele robią hehe...czy przygotowujecie nowy numer ŚW co w nim znajdziemy.

Ł: Właśnie teraz kiedy nas przepytujesz to składam 40 stronę a4 kolejnego już #19 numeru, który wyjdzie w kwietniu tego roku. Pojawi jak zwykle masa artykułów z kręgu społeczno-politycznego, np. o kibicach antyfaszystach i stadionowych chuliganach, komiksy, rysunki czy grafiki, raporty, wiersze, recenzje filmów i muzyki czy kilka wywiadów. Całości nie chcę zdradzać ani nie pokażę okładki, bo nie chcę żeby obsypano mnie meilami z preorderem. Nie bawię się we wcześniejsze zamówienia gdy jeszcze zine nie jest gotowy, bo nie narzekam na sprzedaż gazety. Nie podbijam również topików na forach, kiedy tylko coś mi zalega w mieszkaniu, dlatego nie klepię ileś tam set sztuk egzemplarzy „Ściany”. Bez przesady.

J: Nowy numer ŚW i moja działka to publicystyka społeczna. Dużo o antyfaszystowskich kibicach, texty niepoprawnie politycznie i długaśny wywiad ze wspaniałym człowiekiem LECHEM „ LELE ” Przychodzkim poetą, społecznikiem i ekologiem. Mam nadzieję, że sięgniesz po zina i że będziesz miał satysfakcje z naszej zinowej pracy.


Ja...obowiązkowo...he he....czy masz do zina dodatki typu płyta z kawałkami zespołów...a może masz to w planach co o takich dodatkach myślisz... 

Ł: Każdy dodatek to dobry pomysł. Oczywiście znajdzie się kilku łbów, którzy napiszą, że po co publikować płytę skoro można ściągnąć numery z internetu. Co do dodatków to przy okazji numeru #9 dodaliśmy zbiór opowiadań dziewczyn z artzine „Nansze”. Na razie nie mam w planach żadnych dodatków.


W jakie inne działania poza zinem jesteście zaangażowani... 

Ł: Można powiedzieć, że cały czas tworzę zina, bo między numerami zawsze robię miesięczną przerwę tzw. „wakacje”. Poza tym prowadzę dystrybucję niezależną, label 83 Records (na koncie 11 pozycji wydawniczych), ostatnio zacząłem znowu grać na perce ale kapela dopiero się rozkręca.

J: Wychowuję następne pokolenie i walczę o byt. Staram się być na bieżąco. Ostatnio uczestniczyłem w demonstracji przeciwko elastycznemu kodeksowi pracy. Trzeba walczyć by nie stracić już wszystkiego. Nie wszyscy to rozumieją siedząc na forach i ględząc bez sensu lub obrażając rozmówce swoimi mądrościami. Niektórzy na scenie już zgnuśnieli i poza odkurzaniem kolekcji winyli srają już w pampersa.





Co do tych mądrości i obrażania to się z tobą zgadzam całkowicie.To jest fakt.To co przed monitorem nie pokrywa się z tym  co za oknem choćby...przez ostatnie parę lat poznałem to aż do bólu...zapytam jeszcze o scenę hc/punk w waszej okolicy...


Ł: Raport ze sceny w Bristolu publikuje w nowym numerze zina...


Sprytnie, odpowiedź na pytanie i promocja zina jednocześnie,ale niech wam będzie...he he...Musze przyznać że i ja polecam wasze pismo z czystym sumieniem,zawsze ceniłem ziny jakby to powiedzieć z duszą,nielubię tych sterylnych i sztywnych i nieważne jak profesjonalnych.Wasz natomiast jak najbardziej mi podchodzi.... i to chyba wszystko na ten wywiad...wielkie dzięki za poświęcony czas....


Ł...I my dziękujemy. Bądźcie gotowi na kolejną odsłonę! Szczegóły na: www.scianawschodniazine.pl facebook.com/83scianawschodniazine


Na pytania odpowiadali Łukasz i Jarek a wypytywał diony.   

sobota, 23 marca 2013

QQRYQ-zine

              

                                           QQRYQ-zine


witaj.może zacznijmy od początku.co wiele lat temu skłoniło cie do wydawania zina i jak wyglądały twoje pierwsze kroki w tym temacie.


Skłoniło mnie głównie to, że jako osobnikowi, któremu słoń na ucho nadepnął nie byłem w stanie grać w zespole, natomiast już wcześniej lubiłem pisać i nawet coś z tego wychodziło. Poza tym około 1984 r. dotarło do mnie trochę zachodnich fanzine'ów, które były nieco inne niż te nieliczne polskie, które wychodziły w pierwszej fali punka w PRL. Miały więcej treści, publicystyki poświęconej konkretnie muzyce, polskie były takie bardziej odjazdowe. W polskich rządziła technika kolażu, od której zresztą nie stroniłem. Pierwsze, jeszcze przed QQRYQ były właśnie takie kolażowe jednostronnicówki wyklejane i odbijane na xero. Zresztą tu prochu nie wymyśliłem. U mnie na dzielni, czyli na Żoliborzu, robił je na przykład Maurycy Gomulicki, obecnie znany artysta.



2.wiem z doświadczenia że samemu w pojedynke niewiele można zdziałać,potrzebni są ludzie i to konkretni,kto jeszcze pomagał ci w tym przedsięwzieciu

Początkowo robiłem wszystko sam, potem oczywiście zebrało się grono korespondentów, no i dołączyli też inni ludzie z Warszawy - przedewszystkim Zbyszek Matera i Stasiek, ale jeśli chodzi o sam fanzine prawie do końca pełniłem rolę redaktora naczelnego. Prawie, bo ostatni numer (18) w 1993 już jako naczelny (czyli decydujący o ostatecznym kształcie) pełnił Stasiek.





 

 

 

 3...dlaczego nazwa qqryq...

Wydawała się wystarczająco dziwaczna, punkowa i odjechana.


4...jaki był odzew na wasze działania.

Pierwszym numerem, który tak naprawdę zaistniał był nr 3 pod koniec 1985 r. Miał nakład 50 egzemplarzy, rozesłałem go po Polsce, sporo wysłałem na adresy z folderu jarocińskiego. Od razu chwyciło. Głód słowa pisanego w tym środowisku był potężny.


5...na jakie najwieksze problemy natrafialiście sqadając qqryku-zine.

Skład odbywał się za pomocą maszyny do pisania, nożyczek i kleju. To było oczywiście pracochłonne, ale ciekawe. Pod koniec lat 80-tych miałem już dostęp w pracy do komputera, ale wciąż wykorzystywałem go tylko jako maszynę do pisania. Tak naprawdę skład nie był wielkim problemem. Był nim oczywiście sposób powielania. Zakłady xero w tamtych czasach nie chciały się oficjalnie pakować w odbijanie takich rzeczy, komuna z cenzurą i esbecją jeszcze panowały. Trzeba było więc szukać, tak jak zwykle w PRL, możliwości odbijania zine'a na lewo. Udało mi się znaleźć takiego gościa, który obsługiwał pracownię xero w siedzibie Zrzeszenia Studentów Polskich, a na lewo strzelał fuchy na zewnątrz.

                                                               




6.W jakie inne przedsięwzięcia byłes jeszcze zamieszany...zdaje sie że prowadziłeś jeszcze dystrybucje ...

QQRYQ oprócz fanzine'a zaczęło wydawać kasety jako "QQRYQ Tapes". W tym już najaktywniejszy był Zbyszek. Jednocześnie zaczęliśmy robić koncerty. Na początku lat 90-tych zarejestrowaliśmy się już jako firma "QQRYQ Productions" i od tego momentu głównie zajmowaliśmy się wydawaniem płyt i kaset, oraz dystrybucją innych firm. Niezaleźnie od tego w 1994 rozpocząłem nadawnie w "Rozgłośni Harcerskiej" programu muzycznego "Zgrzyt", który z przerwami kontynuję do dzisiaj w różnych stacjach.



7.jak sądzisz ,w dobie internetu i komputeryzacji,mogą jeszcze mieć racje bytu ziny robione starymi metodami...tak pytam bo osobiście bardzo sobie takie ręcznie robione ziny...mają jakby dusze czego niekiedy brakuje w tych sterylnych komputerowych produkcjach...

Owszem, to tak jak z winylami, zine' papierowe zawsze będą mieć swoich fanów, chociaż oczywiście o takim wysypie jak na przełomie lat 80/90 już nie ma co marzyć. Jednak wciąż zine'y wychodzą, oprócz tych największych tzn. "Garaża" i "Pasażera" co chwila pojawiają się jakieś inne. Z nowych to chyba "Dead Press" jest na najwyższym poziomie.

     



8.czym zajmujesz sie obecnie..i czy w jakiś sposób udzielasz sie jeszcze na scenie niezależnej..

Robię różne rzeczy, utrzymuję się głównie z didżejki w klubie "Hydrozagadka", poza tym pracuję jako przewodnik miejski i generalnie steruję w stronę warsawianistyczną. Scen niezależnych jest od metra, także już chyba nie wiadomo od czego są niezależne. W każdym razie jeśli chodz o scenę hc/punk to kontakt mam lekko-średni. Chodzę jeszcze od czasu do czasu na koncerty, ale to głównie jak weterani grają.



9...i to chyba tyle w tym krótkim wywiadzie...wielkie dzięki za poświęcony czas i odpowiedz na te pare pytań.diony

Dziękuję również.Pietia






                                                                                       1985 albo 86 obywatel Pietia na pl. Politechniki, czyli wówczas Jedności Robotniczej.



 
  Moja impreza urodzinowa z       zamierzchłych czasów się do           komiksu załapała :O... rzecz           dzieje się w legendarnym               klubie "Fugazi", ale nie w tym         znanym starym bywalcom (byłe       kino "W-Z" na Lesznie), tylko         w pierwszej jego siedzibie w           takim pawilonie na wolskim           osiedlu.

                                                                                                                 



   
                                                                                                                               













1988, jedna z dwóch pierwszych kaset wydanych przez QQRYQ Tapes, składanka kapel z Polski, NRD i Węgier

         

                                               Zadawał pytania diony,a odpowiadał Pietia z QQRYKU-zine