Krzysztof Efram
Skończyła się pewna epoka
...chociaż mówią...Punks not dead ...
Nigdy wcześniej tego nie robiłem....Nie spisywałem wspomnień...do tej chwili...
Nie wiem dlaczego...Może tak zadziałał płynący w żyłach i z lekka szumiący w głowie wieczorny browar?...Nie , to nie to...
Chciałbym to zrobić....bo....odszedł Jaca....Chciałbym opowiedzieć jak go zapamiętałem i jak go będę pamiętał do śmierci.
Jaca był....no był wyjątkowy. Nie żebym pierdolił, bo wypada i smutno....nie! Był kurwa wyjątkowy! Kiedy cofam się do „tamtych lat”...do tych wyjątkowych lat i zaczynam wspominać, to Jaca TAM JEST! Właśnie on...a niech mi ktoś powie, że tak sam nie ma...Jaca jest jak symbol...przynajmniej dla mnie. Punkowy symbol połowy lat osiemdziesiątych.
Przenosząc się tam...gdzie chłonąłem całą swą duszą metal, który stał się moim Bogiem i religią, gdzie ulica była prawdziwym domem , a ludzie z ekipy rodziną...pamiętam co odczuwałem spotykając się, czy słysząc o gorzowskich punkach. Wśród wielu barwnych postaci, o których można by napisać niezłe książkowe bestselery słowo „Zielaki” wypowiadało się...no kurwa z podziwem.
Przenosząc się tam...gdzie chłonąłem całą swą duszą metal, który stał się moim Bogiem i religią, gdzie ulica była prawdziwym domem , a ludzie z ekipy rodziną...pamiętam co odczuwałem spotykając się, czy słysząc o gorzowskich punkach. Wśród wielu barwnych postaci, o których można by napisać niezłe książkowe bestselery słowo „Zielaki” wypowiadało się...no kurwa z podziwem.
„Było ich dwóch, każdy z nich inny duch” można by zaśpiewać hehehehe... Stary Robert Zielinski i Młody Jacek Zieliński....Można było ich spotkać na Garbary, w okolicach kufloteki....w piwnicy ;)...albo w Parku Róż...no i pamiętam jeszcze salon gier przy Młyńskiej, gdzie spotkaliśmy Jacę kiedy zrobiliśmy tam wypad z Diabłem Bogdan Kułaczkowski...Pamiętasz Diablo powrót z salonu przez nasz cmentarz z Marianną Szatanek? Działooo się oj działo...Byłem taki dumny...kilkunastoletni metal, że spotkaliśmy ZIELAKA... Był ikoną ...nawet dla mnie młodego satanisty...symbolem niezależności, luzu i jebanego punk rocka....
Mimo że nasze serca były z metalu z emblematami szóstek i pentagramów, to punk nam towarzyszył...słuchało się Moskwy, Siekiery, Karcera, Deutera, KSU czy Dezertera....Ale wyśpiewując teksty Kata, Dragona, czy „Kawalerii Szatana” z uśmiechem na ustach i dumą śpiewało się Formację Brudny Widelec! „ Siedzisz w domu, patrzysz w ściany, jesteś kurwa załamany!” Pamiętasz Diablo?
Konkretne wspomnienia?....Na pewno nasz wypad do Jarocina w 88'...Wyruszyliśmy z Gorzowa pełni wolności i radości...na chwałę Szatana !!! hahahah...Ja z Venom na plecach i kilkoma drobnymi w kieszeni...
JAROCIN...był jak inny świat....w oczach szesnastolatka inna planeta...ta lepsza planeta...rajski ogród...tron szatana...kawałek zachodu w zapiździałej komunie...
Dojechaliśmy do Poznania...tam szybki zakup LECHA i degustacja....bo w Jarocku prohibicja w promieniu 20 km...Popiliśmy pod Areną...zapoznaliśmy jakieś miejscowe dupeczki...jakaś aferka, szybkie trzeźwienie i na pociąg do Jarocka.....z jeansowymi worami browarów...
Wsiadamy do pociągu a tam....Kurwa co tam się działo...Tysiące punkoli i tylko nas kilku małych metali...Ale...ale...któż to? Kto siedzi na głównym miejscu niczym basza? MŁODY ZIELAK z Kaktusem!!!!
Wokół nich rozpiździaj...chlanie , ćpanie istny armagedon...a Jaca z tym swoim uśmieszkiem na twarzy i irokezem do sufitu ogarnia wszystko jak boss...to było jego jebane królestwo hehehe. Tak czy inaczej poczuliśmy się jak u siebie..Bo to nasze chłopaki....Powitali nas i zaczęła się zabawa, nie będę tego opisywał, bo i tak nikt w to nie uwierzy....mmoże kiedyś....
Na którejś ze stacji wsiada inna grupa metali. W pełnym rynsztunku, w wyjebanych katanach na skórach...mega koszulkach....To były czasy gdzie żeby mieć koszulkę, czy choćby głupią naszywkę czy plojtkę trzeba było je sobie zrobić albo przywieść z koncertu....Tylko kozakiem był ten, kto wrócił do domu z tymi gadżetami „nieskrojony”...a przynajmniej w tym w czym wyjechał. Tak czy inaczej wbili się w pociąg pełen punków...było ich może z ośmiu....Jednemu z nich spodobała się bodajże Diabła plojtka Dragona...:
- Fajna plojtka Dragona- rzecze- Daj mi ją!
- Nie dam Ci - odpowiada Diabeł
- Nie dasz?! To Ci ją zabiorę!! - i chwyta za plojtę.
Jaca przyglądając się z zainteresowaniem całej scenie mówi
- Zabierzesz?...No to mu ją zabierz....-
i powoli się podnosi...Kiedy wstał Zielak, wstał Kaktus....i kurwa cały pierdolony pociąg punków!!!! Gość ZBLADŁ, a od towarzyszących mu ziomali dało się wyczuć nieprzyjemną woń ….kału? Diabeł na to, korzystając z okazji – O fajna naszywka - a gościu – Podoba ci się? No to ci ją dam
Taki był Jaca...Nie musiał tego robić, w końcu to dwa inne plemiona punki i metale...ale zrobił...mega szacun!
Potem wypadek.....myślę sobie... coś Ty Jaca ODJEBAŁ?!!!
Cieszę się, że rok temu udało nam się zagrać dla niego koncert charytatywny....ale się wtedy bawiliśmy...taki czad i ludzi full...Chociaż tak mogłem się odwdzięczyć za tę akcje w pociągu....i wczoraj ta wiadomość....Jacek nie żyje...
i myślę sobie.....ja jebie! COŚ TY JACA ODJEBAŁ?!!!!
Skończyła się pewna epoka...chociaż mówią...Punks not dead ....w czwartek Cię pożegnam...-