QQRYQ-zine
witaj.może zacznijmy od początku.co wiele lat temu skłoniło cie do wydawania zina i jak wyglądały twoje pierwsze kroki w tym temacie.
Skłoniło mnie głównie to, że jako osobnikowi, któremu słoń na ucho nadepnął nie byłem w stanie grać w zespole, natomiast już wcześniej lubiłem pisać i nawet coś z tego wychodziło. Poza tym około 1984 r. dotarło do mnie trochę zachodnich fanzine'ów, które były nieco inne niż te nieliczne polskie, które wychodziły w pierwszej fali punka w PRL. Miały więcej treści, publicystyki poświęconej konkretnie muzyce, polskie były takie bardziej odjazdowe. W polskich rządziła technika kolażu, od której zresztą nie stroniłem. Pierwsze, jeszcze przed QQRYQ były właśnie takie kolażowe jednostronnicówki wyklejane i odbijane na xero. Zresztą tu prochu nie wymyśliłem. U mnie na dzielni, czyli na Żoliborzu, robił je na przykład Maurycy Gomulicki, obecnie znany artysta.
2.wiem z doświadczenia że samemu w pojedynke niewiele można zdziałać,potrzebni są ludzie i to konkretni,kto jeszcze pomagał ci w tym przedsięwzieciu
Początkowo robiłem wszystko sam, potem oczywiście zebrało się grono korespondentów, no i dołączyli też inni ludzie z Warszawy - przedewszystkim Zbyszek Matera i Stasiek, ale jeśli chodzi o sam fanzine prawie do końca pełniłem rolę redaktora naczelnego. Prawie, bo ostatni numer (18) w 1993 już jako naczelny (czyli decydujący o ostatecznym kształcie) pełnił Stasiek.
3...dlaczego nazwa qqryq...
Wydawała się wystarczająco dziwaczna, punkowa i odjechana.
4...jaki był odzew na wasze działania.
Pierwszym numerem, który tak naprawdę zaistniał był nr 3 pod koniec 1985 r. Miał nakład 50 egzemplarzy, rozesłałem go po Polsce, sporo wysłałem na adresy z folderu jarocińskiego. Od razu chwyciło. Głód słowa pisanego w tym środowisku był potężny.
5...na jakie najwieksze problemy natrafialiście sqadając qqryku-zine.
Skład odbywał się za pomocą maszyny do pisania, nożyczek i kleju. To było oczywiście pracochłonne, ale ciekawe. Pod koniec lat 80-tych miałem już dostęp w pracy do komputera, ale wciąż wykorzystywałem go tylko jako maszynę do pisania. Tak naprawdę skład nie był wielkim problemem. Był nim oczywiście sposób powielania. Zakłady xero w tamtych czasach nie chciały się oficjalnie pakować w odbijanie takich rzeczy, komuna z cenzurą i esbecją jeszcze panowały. Trzeba było więc szukać, tak jak zwykle w PRL, możliwości odbijania zine'a na lewo. Udało mi się znaleźć takiego gościa, który obsługiwał pracownię xero w siedzibie Zrzeszenia Studentów Polskich, a na lewo strzelał fuchy na zewnątrz.
6.W jakie inne przedsięwzięcia byłes jeszcze zamieszany...zdaje sie że prowadziłeś jeszcze dystrybucje ...
QQRYQ oprócz fanzine'a zaczęło wydawać kasety jako "QQRYQ Tapes". W tym już najaktywniejszy był Zbyszek. Jednocześnie zaczęliśmy robić koncerty. Na początku lat 90-tych zarejestrowaliśmy się już jako firma "QQRYQ Productions" i od tego momentu głównie zajmowaliśmy się wydawaniem płyt i kaset, oraz dystrybucją innych firm. Niezaleźnie od tego w 1994 rozpocząłem nadawnie w "Rozgłośni Harcerskiej" programu muzycznego "Zgrzyt", który z przerwami kontynuję do dzisiaj w różnych stacjach.
7.jak sądzisz ,w dobie internetu i komputeryzacji,mogą jeszcze mieć racje bytu ziny robione starymi metodami...tak pytam bo osobiście bardzo sobie takie ręcznie robione ziny...mają jakby dusze czego niekiedy brakuje w tych sterylnych komputerowych produkcjach...
Owszem, to tak jak z winylami, zine' papierowe zawsze będą mieć swoich fanów, chociaż oczywiście o takim wysypie jak na przełomie lat 80/90 już nie ma co marzyć. Jednak wciąż zine'y wychodzą, oprócz tych największych tzn. "Garaża" i "Pasażera" co chwila pojawiają się jakieś inne. Z nowych to chyba "Dead Press" jest na najwyższym poziomie.
8.czym zajmujesz sie obecnie..i czy w jakiś sposób udzielasz sie jeszcze na scenie niezależnej..
Robię różne rzeczy, utrzymuję się głównie z didżejki w klubie "Hydrozagadka", poza tym pracuję jako przewodnik miejski i generalnie steruję w stronę warsawianistyczną. Scen niezależnych jest od metra, także już chyba nie wiadomo od czego są niezależne. W każdym razie jeśli chodz o scenę hc/punk to kontakt mam lekko-średni. Chodzę jeszcze od czasu do czasu na koncerty, ale to głównie jak weterani grają.
9...i to chyba tyle w tym krótkim wywiadzie...wielkie dzięki za poświęcony czas i odpowiedz na te pare pytań.diony
Dziękuję również.Pietia
1985 albo 86 obywatel Pietia na pl. Politechniki, czyli wówczas Jedności Robotniczej.
Moja impreza urodzinowa z zamierzchłych czasów się do komiksu załapała :O... rzecz dzieje się w legendarnym klubie "Fugazi", ale nie w tym znanym starym bywalcom (byłe kino "W-Z" na Lesznie), tylko w pierwszej jego siedzibie w takim pawilonie na wolskim osiedlu.
1988, jedna z dwóch pierwszych kaset wydanych przez QQRYQ Tapes, składanka kapel z Polski, NRD i Węgier
Zadawał pytania diony,a odpowiadał Pietia z QQRYKU-zine
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz