Jarosław Kapłon
Forpoczta
\
istota
nie pamiętam narodzin jedynie korytarz
wypełniony światłem moment oddzielenia się od statku
matki noc pod jaskrawą żarówką a potem słowa
niezrozumiałe sygnały tyle czułości
bo tylko w takiej kolejności mogło zrodzić się życie
najpiękniejsze są jednak oczy
rozległe otoczki gwiazd mgławice przez które przemykam
niczym astronauta w konstelacji bliźniąt
mijam Kastora i Polluksa a po chwili wracam
do drogi mlecznej i jak czarna dziura
wysysam z niej całe gwiezdne systemy nieznane obiekty
hektolitry białej materii wkrótce zasypiam
wyczuwając jej skupione spojrzenie
studnia
z głębokiej studni kosmos widać jak na dłoni
jasna plama światła odbija się w oku
jest w tym jakaś pułapka
to baczne podglądanie się nawzajem
prowadzi do dziwnych skojarzeń
trzeba nauczyć się krzyczeć ratunku
echo ma głos kobiety która nie umarła jak te potopione koty
miłość przecież nie zna granic
woda krąży w przyrodzie z ust do ust
więc musi nastąpić jakieś niebo
możliwe że ktoś tam w górze opuści aluminiowe wiadro
które kilkanaście kręgów nad nami
błyszczy niczym księżyc
perseidy
żar z papierosa odsłania mały fragment pokoju
zapamiętuje fotel wduszony w kąt ścian
wszystko inne jest poza jakby nie istniało w pamięci
liczę do pięciu otwieram oczy
wymazując z osobna niespełnione marzenia
cisza zwiastuje burzę papieros dogasa
w płonącym wszechświecie myśli są jak unoszące się
ciepłe opary poruszam się po omacku
wymyślam wszystko od nowa nie ma imion
nie ma twarzy anonimowi ludzie
utleniają się kropla po kropli
forpoczta
siedzę wpatrując się w muchę w jej czarny odwłok
teraz nanodrony zachowują się jak owady
kieszonkowe robaki szpiegów roje przypuszczeń
zastanawiam się czy istnieje jakieś panaceum
za oknem ptaki zmieniają się w czarne punkty
w litery reklam w tarcze strzelnicze w widmo zamachu
niechcący znalazłem dziurę w poduszce
myśląc jak cienka jest pościel w stu procentach z bawełny
od kiedy zamieszkujemy w dużym mieście
magazynuję na skórze odciski palców krople potu
krew bo nikt nie trzyma ręki na pulsie
dopada mnie białe światło dźwięk helikoptera
kolejna myśl o wybuchu dogania ciężarówka na moście
w telewizji ktoś mówi o kolejnych wystrzałach
aż podrywają się żołnierze bataliony mężczyzn
całe armie tych młodych chłopców
karmię kotkę o czwartej nad ranem później kładę się
obok ciebie moja zmiana warty już się skończyła
zakłócenia
utrwalam moment wznoszenia gołębi
kilkuminutową tęsknotę każdy ma swoją przestrzeń
prawo do nadziei przebiegając drogę
w niedozwolonym miejscu czuję śmierć za plecami
wszelki byt ukryty w piszczących oponach
jestem podatny na dźwięki ruch
jak więc zbliżyć się do nieuchwytnego
zadać pytanie i otrzymać odpowiedź
jadę autobusem na wschód
cofam w czasie gołębie zataczają koła
nie są pewne powrotu wystarczy jeden telefon
refren obcej kulturowo piosenki
potem następuje wybuch
równowaga
mógłbym przysiąc że umarłem że nie ma
obok niczego co zapamiętałem na co patrzyłem
przed snem czułem jak świat przygasa
umożliwia jedynie retrospekcje zdarzeń
bez możliwości przewijania do tyłu
hamowania które pozwoli otworzyć oczy
usłyszeć pisk i znieruchomieć uwierzyć w cud
zmartwychwstania poczuć pierwszy
nabierany oddech zobaczyć to samo miejsce
przez pryzmat widzenia wszystkiego z góry
jakbym był ponad zupełnie innym bytem
więc dotykam ciebie śpiącej na dowód że jestem
w tej rzeczywistości z której niedawno
wyszedłem ocierając się o twoje zimne nogi
o przeszywający chłód namacalnego świata
cel
celujesz dla zabawy laserowym czujnikiem odległości
rozsądzając o życiu na tamtej płaszczyźnie ulicy
wypatrując miejsc niczym okazji decyduje ślepy los
że to miasto które widzisz przed sobą jest celem
owad na szybie nigdy nie wyleci poza nią
i nie doświadczy niczego po drugiej stronie
gwiazda na niebie wybuchnie przeistaczając się
w błękitnego karła forma którą ktoś kiedyś modelował
własnymi rękami zniknie jedynie dźwięk miasta zostanie
będzie trzeba przywyknąć jak do głosu nawigacji
która nie ma do ciebie pretensji kiedy wytyczasz nowy
cel podróży a potem cofasz się o kilka kroków
stojąc niepewnie jakby przemówił sam bóg
trup
od opisów nudy wolę zabawę w wojnę
można podnieść ręce do góry poddać się
a potem patrzeć w dół myśleć o tych wszystkich robakach
wijących się i czekających na moje ciało
można też upić się wlać pół litra wódki
prosto w serce zakochać bez wzajemności
zachorować na nadciśnienie zgubić się
samotnie w pokoju umrzeć i nie zaistnieć
na rodzinnym zdjęciu albo już nie żyć
od początku leżeć sztywno w gajerze
z zamkniętymi oczami przyprawiać całą resztę
o smutek nie odliczając do stu nie szukać
drążenie dziury w całym
dwie dziury w ścianie jak opuszczone wyspy
miejsca które przenoszą w czasie spinają
kuchnię z pokojem niczym szare guziki ubranie
mogą okazać się mapą dobrze widocznym znakiem
zwykłą skazą na betonowym materiale
wszystko jedno jak dalej potoczy się życie
ciekawość każe patrzeć w głąb między okrągłe
przepełnione otchłanią cementu i żwiru oczy
które jak dwa światy obok siebie istnieją
przenikają się kiedy wiercę wzrokiem rozdrapuję
palcami przeszukując ziarnko po ziarnku
w kilku miejscach na raz jakby pamiętały
coś czego nie da się opisać słowami i próbowały
przekazać uporczywie przekuwane światłem
że zostały zerkającymi oczami wywierconymi
w niedawno postawionej ścianie
Jarosław Kapłon- ur. 1972r we Wrocławiu. Autor czterech tomów wierszy: "Sprawy przyziemne"- 2012 "Grawitacja"- 2013 "Projekcja"- 2013 „Oswajanie chmur”- 2016. Współautor tomiku wydanego wraz z Marzeną Bruś "W miłości chodzi o wszystko"- 2015. Jego wiersze ukazały się w almanachach pokonkursowych jak i w antologii "Poeci Polscy 2016, 2017” (Pisarze.pl). Laureat Ogólnopolskich Konkursów Literackich m.in. XVI Ogólnopolskiego i Polonijnego Konkursu Literackiego im. Leopolda Staffa. Jego teksty publikowane
były w czasopismach takich jak; Migotania, Szafie, Nestorze, Ricie Baum, Interze, Wakacie, Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym, Wyspie, Salonie Literackim, e-Tygodniku Pisarze.pl, Internetowym Magazynie Kulturalno-Literackim Szuflada.net, Kurierze Zamojskim, Śląskiej Strefie Gender, Magazynie Literackim, Obszarach Przepisanych, Nowych Myślach, Helikopterze, Poetyckiej Poczcie Radia Koszalin jak również
na portalach internetowych. Obecnie mieszka i pracuje w Zamościu.