Sławek Kowalski Rochaty
The Great Skinheads Reunion Brighton 2013
Tak,
tak, wzięło na wspomnienia... Bo choćby dlatego, że jak bogowie dadzą w
najbliższy weekend melduję się ponownie w Anglii na imprezie, która
jest jedyna w swoim rodzaju...
Brighton, taki angielski Sopot, tylko że plaże z kamieni... Dostać się tam można najtaniej przez Kraków, ale oszczędzę wam dojazdów. Radzymin - Warszawa - Kraków- Londyn Gatwick- Brighton... W każdym razie się udało. Wszystko dzięki Sergiowi. To on zapalił iskrę, że można i jak się okazało byłem jedynym nie-emigrantem z Polski... Cóż Sergio ma farta, bo tam mieszka i pracuje, a to przecież miejsce historyczne (wygooglujcie sobie)...
Brighton, taki angielski Sopot, tylko że plaże z kamieni... Dostać się tam można najtaniej przez Kraków, ale oszczędzę wam dojazdów. Radzymin - Warszawa - Kraków- Londyn Gatwick- Brighton... W każdym razie się udało. Wszystko dzięki Sergiowi. To on zapalił iskrę, że można i jak się okazało byłem jedynym nie-emigrantem z Polski... Cóż Sergio ma farta, bo tam mieszka i pracuje, a to przecież miejsce historyczne (wygooglujcie sobie)...
Dzień
pierwszy. Penetrowaliśmy uliczki Brighton. Tu i ówdzie widać było
skinheadów i skinheadgirl.s... Ale cóż najpierw trzeba było oblukać po
ile jakie piwa, jakie są cidery mocne w promocji. Pod klubem Volks
trochę ekip. Jersey, Londyn, Newcastle... Chłopaki z West Hamu, chłopaki
z Millwall. Wszyscy razem – piją piwo i tańczą. Pierwszy dzień rock
steady, 2 tone i Jenny Woo. Ja tam jej gitarki to raczej średnio, ale
ona jako osoba – zajebioza! Miła, uśmiechnięta, otwarta na gadkę i
zabawowa. Tak szczerze to pamiętam The Piranhas – miejscowych rudeboysów
grających eleganckie ska. Potem jakieś przenosiny nocą do klubu gdzie
grają rock steady i cały ten trojan :)
Ranek
dnia drugiego... Boli głowa. Robimy z Sergiem żarcie i lecimy na
kamienistą plażę. Pijemy cidery i piwa. Jakiś deszcz – nic nas nie
rusza. Wzbogaceni znajomościami z piątku bijemy piątki pod klubem i
Sergio leje ludziom wódę z Polski. Zabawa pod klubem przednia. Ktoś
usnął, ktoś się zrzygał. Ubaw po pachy. Mega przyjaźń i zabawa, której
ukoronowaniem jest gra Booze & Glory. Na sali amok. Młodzi,
starzy... się działo. Potem znowu nocna zmiana klubu... Przyjaźnie
zawarte – to niesamowite.
Niedziela wydaje się być do dupy. Pusto na mieście. Pijemy znowu na kamieniach przy morzu. Zmęczenie daje się we znaki. Lekko bez morale ruszamy pod Volksa na koncert Petera & The Test Tube Babies. Oczywiście jest jakaś obsówka, ludzi się trochę zbiera. Okazuje się że ekipa 2 Tone grała od dawna, a myśmy myśleli, że to z płyt... cóż...
Na Peterze za to zmiłki nie było. Okazało się, że znowu jest pełno luda. Ostra zabawa pod sceną. Głównie 40 +. Bo trzeba wam wiedzieć, że tam mieć 50 lat i być we fleku i w glanach to nic dziwnego. Podobno po tym koncercie Peter powiedział organizatorowi Symondowi (znany ze starych, czarno-białych fotek z lat 70 i 80 skinhead), że zagrali najlepszy koncert w życiu... Nie wiem, ale było bardzo... rodzinnie :)
Niedziela wydaje się być do dupy. Pusto na mieście. Pijemy znowu na kamieniach przy morzu. Zmęczenie daje się we znaki. Lekko bez morale ruszamy pod Volksa na koncert Petera & The Test Tube Babies. Oczywiście jest jakaś obsówka, ludzi się trochę zbiera. Okazuje się że ekipa 2 Tone grała od dawna, a myśmy myśleli, że to z płyt... cóż...
Na Peterze za to zmiłki nie było. Okazało się, że znowu jest pełno luda. Ostra zabawa pod sceną. Głównie 40 +. Bo trzeba wam wiedzieć, że tam mieć 50 lat i być we fleku i w glanach to nic dziwnego. Podobno po tym koncercie Peter powiedział organizatorowi Symondowi (znany ze starych, czarno-białych fotek z lat 70 i 80 skinhead), że zagrali najlepszy koncert w życiu... Nie wiem, ale było bardzo... rodzinnie :)
Ja w tym roku wybieram sie rowniez:)
OdpowiedzUsuń:)))) Gatwick
OdpowiedzUsuń