Co piszczy pod sufitem, a w trawie to już zawsze.. !!
Niniejszym rozpoczynam cykl opowiadanek zaczerpniętych z moich obserwacji świata przyrody, który nas otacza.. Nie będzie to wywód naukowy, wiec może czasem coś się nie będzie zgadzało ale .. ot po prostu .. takie śmieszne i ciekawe moje obserwacje i spostrzeżenia .
Najpierw zacznę od małego lansiku .. i autoreklamki . Jestem rodowita warszawianką .. i to od kilku pokoleń, i ze wsią nie mam ,, nic wspólnego ‘’ a szkoda. Ale mam pod warszawa 2 działki . Jedna to agroturystyka, a na drugiej stoi mój ukochany domeczek, który sama zaprojektowałam, pilnowałam jego budowy w tych najcięższych czasach / 1982-85/ i pielęgnuje go i wokół niego.
Ostatnimi laty / właśnie ze względu na te agroturystykę / ale także ze bardzo lubie siedzieć na mojej wsi nie wsi / bo nic tam juz ,, wiejskiego’’ prawie niestety nie ma / krówki, świnki .. kurki / no tyle, ze mniej much / jedyny chyba plus.. ale także i mniej jaskółek .. jeden z wielu minusów
Przesiaduje tam ponad pół roku..
A wiec siedzę na tej mojej wsi, od wczesnej wiosny do późnej jesieni . to mogę sobie te przyrodę poobserwować..
Cudownie jest właśnie na wiosnę / prócz weckendow/ i na jesieni ../ prócz weckendow / kiedy po mojej drodze chodzi więcej kotów niżeli ludzi .. i fajnie .. to tyle wstępu.. a teraz .. opowiadanko ..
Wczesna wiosną ..śpię sobie .. rano, no tak ok. .. 8… no na wsi wstaje skoro świt.. ok. 9/ )
Ale nagle słyszę ze cos mi wali ../ domek mój ma pięterko / w sypialnie pod dachem. Ja spalam na dole,.. wiec śpię .. słodziutko, a tu mi cos wali i wali ..
o nieeee.. myślę sobie .. tak to nie będzie.. moja pora spania, a nie walenia, wiec w koszuline jeno odziana , klapki na platfusy i z domu wybiegam ..
No tak jak myślałam,.. dzięcioła widzę .. jak spod mojego okapu umyka .. ale co wywalił, to wywalił, ale dlaczego akurat dom mi niszczy ?!?!!
On poleciał, ja do łóżeczka jeszcze na trochę myk .. Ale nie.. nie .. nie myślcie sobie, ze już pospać mogłam.. Za chwile znów słyszę ze wali .. no co do cholery? .. Decha sucha, robalów tam nie ma, to po czorta mi wali ..
On uparty i ja też, wiec znów w koszulinie zgrzebnej, tym razem się zakradam, i podglądam .. Ale ptaszysko, mimo tego walenia mnie usłyszało i znów poleciało.
No że ze spania już nici .. to się umyłam, ubrałam, i oczywiście kaweczka grana z rana, a jakże, jak zawsze i to tak z pól litra od razu, co by nie łatać i mieć na pół dnia .. tzn. z tym lataniem, to latam, ale po niej do kibekla .. no jak to po kaweczce często bywa.
Wzięłam się za roboty domowo ogrodowe .. Az tu nagle znów do mnie dociera tym razem już nie walenie dzięcioła, ale ćwierkanie i gwizdanie kosów. …Zaglądam za chałupe .. no tam gdzie to walenie ustało, a zaczęło się gwizdanie i co widzę ..??.. dwie pary kosów zawzięcie się kłócą o moje dziury pod dachem wywalone / okazało się ze były dwie no te dziury / przez rzeczonego wcześniej dzięcioła pospolitego / bo widziałam u nas i zielonego i czarnego także, ale to bardzo wcześnie rano .. jakoś tak, kiedy wstałam .. bo na targ mnie nasiedzi zabrali wiec już o 7 .. musiałam ./
Schowałam się za sosną i lukam co będzie .. a ci nic, tylko awantura.. która para ma w która dziurę się wprowadzić .. Tobołki upychają i się meldują jak u siebie .. dzikie lokatory jedne .. no !!
A.. to takie buty.. to dzięciolisko pstrokate przeciw mojemu spokojowi nastaje?? I dzikich mi lokatorów sprasza. Pewnie w jakąs spółkę weszli, ze im te dziury wydziobał, ale co on z tego miał mieć.. to do dzis nie wiem ,, bo i chyba na pięciokacik się nie pisał ?!! ..
Bo sobie wyobraźcie teraz tak .. ścianki cienkie . przed remontem i ocieplaniem domku to było / patrz foto ./ tapczanik spalny właśnie dokładnie w tym miejscu stoi i dwie ptasie rodziny .. tuz przy głowie .. i oczywiście zaraz z dzieciami ..piszczącymi od samego zaświtania ..
O nie .. nie ma takich opcji . Ja wprawdzie przyrodę kocham i szanuje i nawet glizdeczke z kałuży wyciągnę / mój ślubny na ryby… / co by się bożątko nie utopiło a mi nawozik dawało i glebę spulchniało .. / taka interesowna jestem .. nie myślcie . ze nie .. / Ale nie fanatyczka .. cierpiąca za narody !!.. ! Wiec do dzieła przystąpiłam.
Po drabinę poszłam.. jakoweś tam szmatki naszykowałam i dalej na te drabinie się gramoilic i te dziury zatykać..
N ie będzie mi tu żaden ptak pod dachem, swego dachu wił. I dobra..
foto-Vin |
Wróciłam wiec do prac podwórkowo grządkowych, Grabie, okopuje.. jak to na wiosnę pewnie wszyscy trochę areału posiadający .. robią..
Ale słyszę, ze dalej tam jakaś awantura przy tych dziurach zatkanych się odbywa.. Poszłam wiec znów za te sosnę .. tez prawie rozdartą, ale tak inaczej, bo się dwie zrosły… i obserwuje .. hm .. siedzą ptaszyska na gałęzi sąsiedniej .. ćwierkają jakieś zdenerwowane takie .. do dziury zatkanej podlatują .. ale…Trzy a nie cztery.. Acha … myślę sobie, znaczy się, jedno uwiezione siedzi w tej dziurze zatkanej … i te się tak denerwują dlatego ..
Wiec znów po drabinę polazłam .. gramolę się, bo ja kawal baby dużej i ciężkiej .. ale dość sprawnej jestem.
Dziurę odtykam .. no i wyleciało .. A się cieszyli a gwizdali, jeszcze tak z godzinę, ale ja dziur nie oddalam .. taka zaparta byłam.. i sobie poleciały .. no!
. Sumienie miałam czyste / w miarę/ bo jeszcze wczesne przedwiośnie było , wiec pomyślałam, ze coś sobie znajda na to dachu gniazdowego wicie
gdzie indziej .. gdzie i ludzie i one ludziom przeszkadzać / szczególnie w spanku porannym/ nie będą.. Ale skruszona .. kazałam staremu domek ptasi zbić z desek, by na przyszłość kwatera była .
Po miesiącu jak, chałupę my ocieplali to się okalało, ze jednak już się wcześniej tam jedna rodzina wmeldowała na dziko, czyli zagnieździła .. bo oto właśnie takie cos… !! na foto pokazane… znaleźliśmy .
Ale jak już pisałam.., na szczęście pewnie jeszcze jajeczka złożyły gdzie indziej, dzieci wychowały na chwale i na piękne kosie koncerty, które tez mam możliwości często na mojej wsi słuchać, prócz. miesięcy letnich, gdzie gwar ludzkich świergotów, treli wycia silników.. i grilli, zagłusza wszystko .. nawet sroki ..
autor vin .. 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz