czwartek, 23 października 2014

XX-LECIE NOMAD 18.10.2014 KLUB AWANGARDA, OPOCZNO









XX-LECIE NOMAD

18.10.2014

KLUB AWANGARDA, OPOCZNO









Wydarzeń wersja skrócona…

Okazja zacna, nie każdy bowiem ma okazję świętować XX-lecie istnienia na naszej metalowej scenie, nie wypadało zatem się nie pojawić, udziału nie wziąć, a i w zacnym gronie się spotkać, porozmawiać i nie tylko, muzyki posłuchać, pod sceną poszaleć…
Od początku zatem… Jako pierwszy na scenie zameldował się warszawski Morthus. Młodzi wiekiem i stażem, a swój death / black grają z takim entuzjazmem i zaangażowaniem, jakby od tego zależeć miał los ich i świata, kryjąc tym samym pewne techniczne niedoskonałości. Materiał pochodzący z epki „The Abyss” sprawdza się na żywo doskonale – wściekle, szybko, energetycznie, a przy tym nie bez odrobiny stylowej „melodii”. Dużo jeszcze pracy przed nimi, ale oby tak dalej, a będą z nich ludzie.






Kolejni na deski wkroczyli podopieczni Roberta F. (pozdrawiam!!!) – również warszawski kolektyw, tym razem o groźnie brzmiącej nazwie Thunderwar  Klimaty generalnie deathowe (choć rozpiętość w granicach gatunku spora – od Possessed po Dissection czy Necrophobic, a i nieco krajowych naleciałości tu słychać). Sprawnie i równo, momentami nawet porywająco (vide „Vimana”), pod sceną też jakby goręcej się zrobiło. Wiedzą chłopaki, o co im w graniu chodzi, widać tu potencjał, choć koła na pewno nie odkrywają na nowo. Podobnie jednak, jak w przypadku Morthus, daleka jeszcze droga przed nimi, a i znaczenie słowa „pokora” wypadałoby sobie przypomnieć…






Dowiadując się, kogo zaproszono do bezpośredniej rozgrzewki clue programu zacząłem się zastanawiać, czy nie jest to przypadkiem strzał w stopę ze strony gospodarzy wieczoru. Nie tylko ja zresztą, w kuluarach często można było usłyszeć takie pytanie. Dokonania Voidhanger to piekielny mariaż black, death, thrash, a nawet speed metalu – miazga na scenie, piekło pod sceną. Poleciało „Wrathprayers”, podbiły atmosferę „Dni Szarańczy”, a klimat imprezy podkreśliło „Working Class Misanthropy” i kilka innych numerów. To, co z publiką zrobili Zyklon, Warcrimer and Co. nie da się opisać słowami, a kończący ten set „Sacrifice” (wiadomo kogo) był jak seria z kałasznikowa prosto w potylicę! Zdecydowanie gig wieczoru!






Po takiej rozpierdusze Nomad miał cholernie ciężkie zadanie, Czcigodni Jubilaci w składzie obecnym i nie tylko zostali jednak przyjęci bardzo ciepło  Czy to ze względu na okazję, czy to dokonania, czy też obecność w składzie Setha – nie mnie oceniać… Zagrali w sumie przekrojowy materiał, przez nich samych określany mianem Nomadic Death Metal. Było więc ciężko, grooviasto, atmosferycznie, choć materiał prezentowany przez Opocznian wymaga chyba jednak nieco większego skupienia ze strony słuchacza. Death metal w ich wykonaniu, momentami ocierający się o klimatyczność blacku może się jednak podobać, pod warunkiem jednak, że nie oczekujemy tutaj jakiegokolwiek objawienia. Gig w sumie OK, zaprezentowany materiał przekrojowy, technicznie oczywiście bez zarzutu, choć moim skromnym zdaniem momentami nie przekonywał wokalnie. Czepiać się jednak nie zamierzam, odniosłem jednak nieodparte wrażenie, że bohaterem imprezy został kto inny…






W sumie impreza udana, choć akustyka / nagłośnienie d… chyba nikomu nie urywały, pomysł z wejściem usytuowanym tuż przy scenie też raczej chybiony, ale to już tylko kwestie „logistyczne”. Było, nie było, wieczór do udanych zaliczyć należy, Jubilatom pogratulować, przybyłym podziękować, a imprez w takim składzie i gronie więcej sobie życzyć./P. K./

Autorem zdjęć jest-"marcin sacza saciński"






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz